Crossfire Webzine: 01-2022
Document 6 from Aachen are a trio that plays a furious mixture of death metal and grindcore. “Grindcoregasmus” (great pun, haha!) is already the fourth album of this band, which was only founded in 2012. There was also a demo and an EP in between. Respect! On the new work are twenty tracks represented. Nevertheless, the album is quite short, as the longest song does not quite crack the two and a half minute barrier. Sometimes hectic-chaotic, sometimes driving, sometimes furiously fast down planed, Document 6 pull in any case all registers of their skills. Here it’s a punky grunt, there it’s an ass-tight blast or the double bass rattles through in machine-gun manner. Here is something for everyone; no matter if he prefers to listen to old or newer grindcore. Despite all the seriousness, the Aacheners also show their humorous side.
For example, there is “Mana Mana” from “Sesame Street” as a furious grindcore version with pig squeals or the “Zonder Een Gram” sung in Dutch. The sound, also from the drums, fortunately turned out very natural and no dead triggered shit (By the way, from their drummer Rolf König I own the first two demo tapes of his ex-band Kadath from the nineties).
Document 6 aus Aachen sind ein Trio, das eine furiose Mischung aus Death Metal und Grindcore spielt. „Grindcoregasmus“ (geiles Wortspiel, haha!) ist bereits das vierte Album dieser erst 2012 gegründeten Band. Ein Demo und eine EP gab es zwischendurch auch noch. Respekt! Auf dem neuen Werk sind zwanzig Tracks vertreten. Trotzdem ist das Album recht kurz, da der längste Song nicht ganz die Zweieinhalb-Minuten-Grenze knackt. Mal hektisch-chaotisch, mal treibend, mal rasend schnell runtergehobelt, ziehen Document 6 jedenfalls alle Register ihres Könnens. Hier wird punkig runtergerotzt, da wird arschtight geblastet oder die Doublebass in Maschinengewehr-Manier durchgerattert. Hier ist für jeden etwas dabei; egal ob er lieber alten oder neueren Grindcore hört. Bei aller Ernsthaftigkeit zeigen die Aachener aber auch von ihrer humoristischen Seite.
So gibt es zum Beispiel „Mana Mana“ aus der „Sesamstraße” als wütende Grindcore-Version mit Pig Squeals oder das auf Niederländisch gesungene „Zonder Een Gram“. Der Sound, auch vom Schlagzeug, ist zum Glück sehr natürlich ausgefallen und kein tot getriggerter Scheiß (Von ihrem Schlagzeuger Rolf König besitze ich übrigens die ersten beiden Demotapes seiner Ex-Band Kadath aus den Neunzigern).
The production is ultra-fat and bangs at all corners and ends. For grindcore, this is very varied; also from the vocals, which are shared by all three musicians involved here. In places, very old Napalm Death and Extreme Noise Terror come to mind. Often Document 6 sound like a blasting, frantic punk band, haha! So even grindcore is fun for me!
Score: 8 out of 10 – Author: Daniel Müller
Crossfire Webzine [Daniel Müller]: 01-2022
Die Produktion ist ultrafett und knallt an allen Ecken und Enden. Für Grindcore ist das hier jedenfalls sehr abwechslungsreich; auch vom Gesang her, den sich alle drei hier beteiligten Musiker teilen. Stellenweise kommen mir ganz alte Napalm Death und Extreme Noise Terror in den Sinn. Häufig klingen Document 6 wie eine blastende, hektische Punk-Band, haha! So macht sogar mir Grindcore Spaß!
Note: 8 von 10 Punkten – Autor: Daniel Müller
Crossfire Webzine [Daniel Müller]: 01-2022
Apocalyptic Rites Webzine: 01-2022
The fourth full-length album of the German trio from Document 6 is an item for the endlessly devoted Death/Grind maniacs of the genre. Everything basically explains the title of this album, but as human nature can be perverse and prone to sick jokes, so after getting acquainted with the music contained on this album I hasten to report that in fact “Grindcoregasmus” contains a little over 34 minutes of juicy, fat, concrete Death/Grind with a clear direction towards the intense, Grindcore rage of the classic school of the genre. Barrels are spreading here concrete, dense fuck with fleshy blasts, like from a sleeve, for most of the time of this material, tearing into the cunt the bass set almost perfectly in line with the drums grabs the throat and tugs cruelly, until the larynx is torn out along with the liver, brutal, Brutal, sulfurous, yet catchy riffs eviscerate with a thorough knowledge of the subject, and furious vocals, oscillating between a pissed-off scream and a racial growl, puke with politically and socially involved lyrics, giving vent to their anger and frustration with the current reality. It’s energetic and not too badly pounding, which to some extent brings to mind the uncompromising fucking known from Extreme Noise Terror, Nausea, Dahmer, Rot or the one and only Terrorizer, but let’s be honest, the guys are still a bit short of Terrorizer’s achievements from “World Downfall” or Extreme Noise Terror’s best albums. It doesn’t mean, however, that I don’t like what I hear here, quite the opposite. “Grindcoregasmus” is a textbook example of a good, reliable album based on canonical patterns of the genre, which very effectively spreads the Death/Grind plague around the world. I would like to see Document 6 live. I suspect that the fuck is then cruel, and torn limbs fly at the height of a lamppost. A good, meaty, relatively dense, but selective enough sound makes these sounds bite into your brain like venomous, armoured worms and makes all genre-devoted psychopathic fuckers happy, which, to a large extent, includes me. Good by all means, racy, with every listen digging deeper, uncompromising material, which will satisfy fuckers similar to me more than once. A high-octane, juicy, beautifully beautiful Death/Grind rip-off. I’m waiting for the next release of Document 6 from North Rhine-Westphalia. My feminine intuition tells me that it’s going to be an awesome fuck played at full fucking speed.
Czwarta, pełna płyta niemieckiego trio z Document 6, to pozycja dla bezgranicznie oddanych Death/Grind’owemu mięsku maniaków gatunku. Wszystko w zasadzie wyjaśnia już tytuł tego albumu, ale jako że ludzka natura bywa przewrotna i skora do chorych żartów, toteż po zapoznaniu się z muzyką zawartą na tym krążku spieszę donieść, iż faktycznie „Grindcoregasmus” zawiera trochę ponad 34 minuty soczystego, tłustego, konkretnego Death/Grind’u z wyraźnym ukierunkowaniem w stronę intensywnej, Grindcore’owej wścieklizny klasycznej szkoły gatunku. Beczki sieją tu zatem konkretny, gęsty rozpierdol sypiąc mięsistymi blastami,jak z rękawa, przez większość czasu tego materiału, rozrywający w pizdu bas ustawiony niemal idealnie w linii z bębnami chwyta za gardło i tarmosi okrutnie, aż do wyrwania krtani wraz z wątrobą, brutalne, siarczyste, ale i chwytliwe riffy patroszą z gruntownym znawstwem tematu, a wściekłe wokalizy lawirujące pomiędzy wkurwionym wrzaskiem a rasowym growlem rzygają politycznie i społecznie zaangażowanymi tekstami, dając upust swej złości i frustracji związanej z zastaną obecnie rzeczywistością. Energetyczne i niezgorzej poniewierające to granie, które do pewnego stopnia przywodzi na myśl bezkompromisowy wykurw znany z płyt Extreme Noise Terror, Nausea, Dahmer, Rot, czy jedynki Terrorizer, ale powiedzmy to sobie szczerze, do dokonań Terrorizer z „World Downfall”, bądź najlepszych płyt Extreme Noise Terror jeszcze trochę chłopakom brakuje. Nie znaczy to jednak, że nie podoba mi się to, co tu słyszę, a wręcz przeciwnie. „Grindcoregasmus” to książkowy wręcz przykład dobrego, rzetelnego, spuszczającego konkretne wjeby albumu opartego o kanoniczne wręcz wzorce gatunku, który bardzo skutecznie rozsiewa po świecie Death/Grind’ową zarazę. Chciałbym Document 6 zobaczyć na żywca. Podejrzewam, że rozpierdol jest wtedy okrutny, a powyrywane kończyny latają na wysokości lamperii. Dobre, mięsiste, stosunkowo gęste, ale zarazem wystarczająco selektywne brzmienie sprawia, że te dźwięki wwiercają się w mózgownicę, niczym jadowite, pancerne robaki i uszczęśliwiają wszystkich, oddanych gatunkowi psychopatycznych popaprańców, do których, w dużym stopniu zalicza się także moja skromna osoba. Dobry ze wszech miar, rasowy, z każdym odsłuchem wkręcający się głębiej, bezkompromisowy materiał, który podobnych do mnie pojebów zadowoli nie jeden raz. Wysokooktanowa, soczysta, przecudnej urody Death/Grind’owa rozpierducha. Czekam zatem na kolejny wyziew Szóstego Dokumentu z Nadrenii Północnej – Westfalii. Moja kobieca intuicja podpowiada mi, że będzie to zajebisty rozpierdol odegrany na pełnej kurwie.
Hatzamoth
Das vierte Full-Length-Album des deutschen Trios von Document 6 ist ein Leckerbissen für die unendlich hingebungsvollen Death/Grind-Maniacs des Genres. Das alles erklärt im Grunde bereits der Titel des Albums, aber da die menschliche Natur pervers und anfällig für kranke Witze sein kann, beeile ich mich, nachdem ich mich mit der Musik auf diesem Album vertraut gemacht habe, zu berichten, dass “Grindcoregasmus” in der Tat etwas mehr als 34 Minuten saftigen, fetten, konkreten Death/Grind mit einer klaren Ausrichtung auf die intensive Grindcore-Wut der klassischen Schule des Genres enthält. Fässer verbreiten hier konkreten, dichten Fick mit fleischigen Blasts, wie aus dem Ärmel geschüttelt, über die meiste Zeit dieses Materials, reißt es in die Fotze, der fast perfekt auf das Schlagzeug abgestimmte Bass packt die Kehle und zerrt grausam, bis der Kehlkopf mitsamt der Leber herausgerissen wird, brutal, brutale, schweflige und doch eingängige Riffs zerfleischen mit einer gründlichen Kenntnis der Materie, und wütende Vocals, die zwischen einem angepissten Schrei und einem rassischem Growl oszillieren, kotzen mit politisch und sozial engagierten Texten, die ihrer Wut und Frustration über die aktuelle Realität Luft machen. Es ist energiegeladen und nicht schlecht stampfend, was in gewisser Weise an das kompromisslose Ficken erinnert, das man von Extreme Noise Terror, Nausea, Dahmer, Rot oder dem einzigen Terrorizer kennt, aber seien wir mal ehrlich, die Jungs sind immer noch ein wenig hinter den Errungenschaften von Terrorizer “World Downfall” oder den besten Alben von Extreme Noise Terror zurück. Das heißt aber nicht, dass es mir nicht gefällt, was ich hier höre, ganz im Gegenteil. “Grindcoregasmus” ist ein Lehrbuchbeispiel für ein gutes, zuverlässiges Album nach kanonischen Mustern des Genres, das die Death/Grind-Plage sehr effektiv in der Welt verbreitet. Ich würde Document 6 gerne live sehen. Ich vermute, dass der Fick dann grausam ist, und abgerissene Gliedmaßen in Höhe eines Laternenpfahls fliegen. Ein guter, fleischiger, relativ dichter, aber selektiver Sound sorgt dafür, dass sich diese Klänge wie giftige, gepanzerte Würmer ins Hirn bohren und alle genretreuen Psychopathen glücklich machen, zu denen ich zum großen Teil gehöre. Auf jeden Fall gut, rasant, mit jedem Hördurchgang tiefer gehend, kompromissloses Material, das ähnliche Ficker wie mich mehr als einmal befriedigen wird. Ein hochoktaniger, saftiger, wunderschöner Death/Grind-Abklatsch. Ich warte auf die nächste Veröffentlichung von Document 6 aus Nordrhein-Westfalen. Meine weibliche Intuition sagt mir, dass es ein geiler Fick in voller Geschwindigkeit werden wird.
Totgehört Zine: 12-2021
DOCUMENT 6 are something like regular guests here. The Aachen-based noise band has been sampling this blog since their first album “Das Vierte Reich”. Now almost ten years of band history have gone by and after some changes in the line-up as well as a stylistic shift away from the Crust influences to pure Grindcore, this year with “Grindcoregasmus” the third work was released, whose title begins with the prefix “Grind”.
DOCUMENT 6 sind bei uns ja so etwas wie Stammgäste. Die Aachener Krachband bemustert diesen Blog bereits seit ihrer ersten Scheibe “Das Vierte Reich”. Nun sind fast zehn Jahre Bandhistorie ins Land gegangen und nach einigen Wechseln im Line-Up sowie einem stilistischen Shift weg von den Crust-Einflüssen hin zu purem Grindcore, ist dieses Jahr mit “Grindcoregasmus” das dritte Werk erschienen, dessen Titel mit dem Präfix “Grind” beginnt.
For all those who have not had any contact with DOCUMENT 6 so far, it should be said that this is not one of those pee-poo grinders that deal with either pornography or excessive violence.
The North Rhine-Westphalians are first and foremost a socially critical band influenced by genre pioneers like BRUTAL TRUTH and especially early NAPALM DEATH. Of course, not everything the trio sings about is bitterly serious (see “Mana Mana”), but compared to other albums by D6, almost every track song here is about social or political issues. Tracks like “Exploitation”, “Killer Meat” or even “Protest” speak a clear language. As you know it from the genre, you have to listen very carefully, because the shouts, grunts and growls are of course not immediately understandable. However, you can quickly hear that guitarist Frank does not try to hide the fact that he has added a good shovel of death metal to his riffs. I particularly like the fact that the guitar plays more than other grind bands with the rhythm and the harmonies and so it always manages to distinguish the songs from each other, so that you do not have the feeling to spoon out a dull baller soup, in which basically every song is built according to the same scheme. With 20 tracks with a running time between 70 and 150 seconds it is difficult to keep the variability so stringently high, but the Aacheners manage that every track gets its own stamp (and that with a gas pedal that is basically stepped on).
Für alle, die mit DOCUMENT 6 bisher keinen Kontakt hatten, sei gesagt, dass es sich hier um keine dieser Pipi-Kacka-Grinder handelt, die entweder Pornographie oder exzessive Gewalt behandeln.
Die Nordrhein-Westfalen sind vor allem eine sozialkritische Kapelle, die von Genre-Vorreitern wie BRUTAL TRUTH und vor allem frühren NAPALM DEATH beeinflusst wurden. Natürlich ist nicht alles bitterernst worüber das Trio singt (siehe “Mana Mana”), aber im Vergleich zu anderen Alben von D6 geht es hier in fast jedem Titel Song um gesellschaftliche oder politische Themen. Tracks wie “Ausbeutung”, “Mörderfleisch” oder auch “Protest” sprechen da eine eindeutige Sprache. Wie man es vom Genre her kennt, muss man aber schon ganz genau hinhören, denn die Shouts, Grunts und Growls sind natürlich nicht auf Anhieb zu verstehen. Allerdings kann man recht schnell heraushören, dass Klampfer Frank bei seinen Riffs gar nicht zu verbergen zu versucht, dass er hier eine ordentliche Schippe Death Metal beigemischt hat. Besonders gut gefällt mir dabei aber, dass die Gitarre mehr als andere Grind-Bands mit der Rhythmik und den Harmonien spielt und so es immer wieder schafft die Lieder von einander abzuheben, so dass man nicht das Gefühl hat eine trübe Ballersuppe auszulöffeln, bei der im Grunde jeder Song nach dem selben Schema aufgebaut ist. Bei 20 Titeln mit einer Laufzeit zwischen 70 und 150 Sekunden ist es schwer die Variabilität so stringent hoch zu halten, aber die Aachener schaffen es, dass jeder Track seinen eigenen Stempel aufgedrückt bekommt (und das bei einem Gaspedal das grundsätzlich durchgetreten wird).
All in all, “Grindcoregasmus” has once again become a strong old-school grindcore album that is not afraid to express its opinion on society and politics. Of course, this kind of music is not for everyone. Even if you are used to Black and Death Metal, the noisy-punky touch (which is especially reflected in the vocals again and again) makes it especially difficult for genre newcomers to warm up to DOCUMENT 6 right away. However, if you celebrate the old Earache times and count EXTREME NOISE TERROR, DISCHARGE and TERRORIZER among your heroes, you can grab this without hesitation. By the way, if you want to know more about the band and the record, I can warmly recommend episode 88 of Total Moshpod, where the three gentlemen are guests and provide a lot of background information about their music. More remains for me to say at this point. I’m going to open a Hansa Pils,
occupy an old factory building and spray the walls with: “In Grind, We Trust!”.
Since 01.10.2021 you can get the CD from the troupe itself – for example on Bandcamp.
8 from 10 Points
Totgehört Zine [Adrian]: 12-2021
Alles in allem ist auch “Grindcoregasmus” wieder ein starkes Old-School Grindcore-Album geworden, das sich nicht scheut seine Meinung zur Gesellschaft und Politik zu äußern. Natürlich ist diese Art von Musik nicht für jeden etwas. Auch wenn man Black und Death Metal gewohnt ist, macht es die noisig-punkige Note (die sich vor allem in den Vocals immer wieder niederschlägt) insbesondere Genre-Neueinsteigern schwer auf Anhieb mit DOCUMENT 6 warm zu werden. Wer jedoch die alten Earache-Zeiten feiert, EXTREME NOISE TERROR, DISCHARGE und TERRORIZER zu seinen Helden zählt, der kann hier bedenkenlos zu greifen. Wer übrigens noch mehr über die Band und die Platte erfahren möchte, dem kann ich die Folge 88 von Total Moshpod wärmstens ans Herz legen, wo die drei Herren zu Gast sind und jede Menge Hintergründe zu ihrer Musik liefern. Mehr bleibt mir an dieser Stelle auch nicht mehr zu sagen. Ich mache mir jetzt erst einmal ein Hansa Pils auf,
besetze ein altes Fabrikgebäude und besprühe die Wände mit: “In Grind, We Trust!”
Seit 01.10.2021 bekommt ihr die CD bei der Truppe selbst – zum Beispiel auf Bandcamp.
8 von 10 Punkten
Totgehört Zine [Adrian]: 12-2021
Underdog Fanzine: 12-2021
In the new line-up (Farvann: Guitar; Rob: Bass; Rolf: Drums) (Note DOCUMENT 6: What new line-up?) DOCUMENT 6 grind themselves to grindcore orgasm with 20 conglomerates. In the process, the songs are wrapped in a dark crust that – once – breaks through the membrane layer, sketching political and social conditions in the flow of eternity.
In der neuen Besetzung (Farvann: Guitar; Rob: Bass; Rolf: Drums) (Anmerkung DOCUMENT 6: Welche neue Besetzung?) grinden sich DOCUMENT 6 mit 20 Konglomerate bis zum Grindcoreorgasmus. Dabei sind die Songs eingehüllt in eine dunkle Kruste, die – wenn erst mal – die Membranschicht durchbricht, im Fluss der Ewigkeit politische und gesellschaftliche Verhältnisse skizziert.
These in turn are commented critically, bitingly, to get out of the state of shock. In feisty Extreme Noise Terror manner, the musicians grunt, ghoul and roar as if the devil was in them or behind them. In the fat sound garb with metallic tips and accentuations is railed against exploitation of humans and animals, against racism and foaming at the mouth. No pills will help. Anti-pop songs with massive ejaculations against migraine and with raving addiction guarantee. The disharmonious sound grinds like a worm through the brain and makes all psychopaths happy.
Underdog Fanzine [Fred Spenner]: 12-2021
Diese wiederum werden kritisch, bissig kommentiert, um aus dem Schockzustand herauszukommen. In feister Extreme Noise Terror-Manier grunzen, ghoulen und brüllen die Musiker, als sei der Deibel in ihnen oder hinter ihnen her. Im fetten Soundgewand mit metallischen Spitzen und Akzentuierungen wird gegen Ausbeutung von Mensch und Tier, gegen Rassismus und Schaum vorm Mund gewettert. Da helfen keine Pillen. Anti-Popsongs mit wuchtigen Ejakulationen gegen Migräne und mit Tobsuchtgarantie. Der disharmonische Sound fräst sich wie ein Wurm durchs Gehirn und macht alle Psychopath*innen glücklich.
Underdog-Fanzine [Fred Spenner]: 12-2021